Jak europejski lockdown wpłynie na branżę meblarską?

Rok 2020 branża meblarska w Polsce powinna zamknąć produkcją sprzedaną o 1% mniejszą niż w 2019 roku. Kluczowe jest jednak pytanie: co dalej? Co czeka branżę w 2021 roku?

 

Biorąc pod uwagę pandemię koronawirusa i związane z nią obostrzenia, w tym lockdown oraz zakaz handlu, można byłoby powiedzieć: tylko o 1%, bo wiosną ub.r. wszystko wskazywało na to, że będzie znacznie gorzej.

 

Po ubiegłorocznym wiosennym lockdownie w Polsce na branżę meblarską padł blady strach. Firma B+R Studio szacowała, że wynik produkcji sprzedanej tego sektora w 2020 r. wyniesie zaledwie 33 mld zł wobec 50,5 mld zł w 2019 r., co oznaczało spadek o 35%. Potwierdzały to nastroje przedsiębiorców: 52% z nich oceniało swoją sytuację jaką złą lub krytyczną (zaledwie 20%  jako dobrą lub bardzo dobrą), a wykorzystanie mocy produkcyjnych spadło do poniżej 40%. Ostatecznie wiosenny lockdown spowodował w Polsce spadek wartości produkcji sprzedanej mebli o 15% w marcu, 50% w kwietniu i 20% w maju w porównaniu do tych samych miesięcy roku poprzedniego.

 

Wakacyjno-jesienny festiwal rekordów

 

Na przełomie kwietnia i maja uznano, że krzywa zakażeń w Europie spłaszczyła się na tyle, że można powoli próbować odmrażać gospodarkę, a co za tym idzie – uwalniać handel z wcześniej wprowadzonych obostrzeń. Dynamika, z jaką branża meblarska zaczęła odrabiać straty w kolejnych miesiącach mogła zaskoczyć nawet największych optymistów. Już maj przyniósł znaczne zmniejszenie strat, ale następne miesiące były istnym festiwalem rekordów. Zwyczajowo słabsze dla branży miesiące letnie – czerwiec, lipiec i sierpień – przyniosły wzrosty produkcji sprzedanej w porównaniu do analogicznego okresu 2019 r. kolejno o 18%, 23% i 6%. Jeszcze lepszy okazał się kończący trzeci kwartał wrzesień, który zamknął się wzrostem na poziomie 14%, a 4,67 mld zł produkcji sprzedanej we wrześniu 2020 r. stanowiło wówczas najlepszy miesięczny wynik w historii polskiej branży meblarskiej.

Nie było to – jak się okazało później – ostatnie słowo polskich meblarzy. Oto bowiem w październiku 2020 r. produkcja sprzedana mebli wyniosła 4,75 mld zł, co oznaczało, że w stosunku do tego samego miesiąca 2019 r. wynik był wyższy o 208 mln, tj. o prawie 5%, a w porównaniu do wspomnianego wcześniej rekordowego września – o 79 mln zł, tj. o 2%. I wtedy nadszedł listopad…

 

Stracony listopad

 

Wprowadzone na początku listopada 2020 r. ograniczenia w handlu detalicznym w niektórych obiektach handlowych związane z epidemią koronawirusa wpłynęły na wyniki sprzedaży na rynku wewnętrznym. W konsekwencji po rekordowych wrześniu oraz październiku, w listopadzie 2020 r. produkcja mebli była niższa o 6,2% w stosunku do października 2020 r., ale o 6,3% wyższa w porównaniu do listopada 2019 r.

 

Tym samym wartość produkcji sprzedanej mebli w Polsce po 11 miesiącach 2020 r. równa była 42,6 mld zł wobec 43,1 mld zł w analogicznym okresie 2019 r. Dynamika zatem wyniosła 0,99. Według szacunków B+R Studio rok 2020 zakończył się na zbliżonym poziomie do wartości w 2019 r., co oznacza, że wartość produkcji sprzedanej wyniosła 46,3 mld zł z dynamiką 0,99.

 

„Zamknięta” Europa…

 

W sytuacji, gdy w wielu krajach europejskich zamknięte są sklepy meblowe, to musi wpłynąć to negatywnie na zamówienia do polskich fabryk. Jednak tym razem, inaczej niż na wiosnę, ta potencjalna skala strat jest dużo mniejsza. Na wiosnę handlowcy bardzo radykalnie cofnęli zamówienia, natomiast w czasie jesiennego lockdownu zamówienia nie są wycofywane. Można śmiało powiedzieć, że polskie firmy w okres jesiennego lockdownu weszły z pełnym portfelem zamówień. W wielu firmach ten portfel wypełniony jest co najmniej do marca 2021 r. i z tego co obserwujemy, to nawet przy zamknięciu sklepów meblowych handlowcy nie odwołują tych wcześniejszych zamówień – starają się je nawet odebrać.

 

Trzeba też zauważyć, że ta sytuacja obecnie nie jest jednolita. Mamy nadal zamknięte sklepy meblowe w Niemczech, więc polskie firmy zaraz mogą to boleśnie odczuć. Na podstawie ostatnich informacji sklepy mają być dłużej zamknięte, niż to pierwotnie zapowiadano. Zostały one zamknięte 16 grudnia 2020 r. i prawdopodobnie do końca stycznia 2021 r., a nawet i dłużej będą zamknięte. Zamknięte są również sklepy w Wielkiej Brytanii, czyli u kolejnego z głównych odbiorców polskich mebli. Z kolei we Francji, pomimo restrykcji, sklepy meblowe nadal są otwarte. Podobna sytuacja jest w Polsce. Polskiej branży meblarskiej udało się wynegocjować możliwość pozostawienia otwartych salonów meblowych – wyjaśnia Tomasz Wiktorski, właściciel firmy B+R Studio i ekspert Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Producentów Mebli.

 

…ale zamówień jest mnóstwo

 

Każdy kraj wprowadza własne, mniej lub bardziej restrykcyjne lokalne obostrzenia dotyczące funkcjonowania działalności handlowej – mówi Krzysztof Kobus, członek Zarządu ds. eksportu w Fabryce Mebli Gala Collezione. – W zależności od liczebności porfolio klientów, jakie mamy na danym rynku, może mieć to określony wpływ na wolumen i wartość przyjmowanych przez nas zamówień. Dynamika zmian w tym zakresie jest duża, jednak wszyscy w branży funkcjonują w takich samych warunkach ciągłej niepewności, związanej zarówno z tym, jak długo obowiązywać będą lokalne lockdowny, jak też z tym, jaki będzie ich zakres. Z tego powodu trudno jest obecnie prognozować w dłuższej perspektywie zachowania konsumenckie na różnych rynkach narodowych. Nie jest to jednak jedyny czynnik, jaki należy wziąć pod uwagę, analizując bieżącą i przyszłą sytuację. Wpływają na nią także w istotny sposób zaburzenia ciągłości łańcucha dostaw komponentów oraz podwyżki cen związane z brakiem surowców na rynku. Biorąc pod uwagę całość obrotów w eksporcie, ostatnie restrykcje oraz wspomniane perturbacje po stronie dostawców, spowodowały ok. kilkunastoprocentowy spadek liczby zamówień. O tym, czy jest to zjawisko chwilowe, czy długofalowe, przekonamy się niebawem.

 

Na razie lockdowny na Zachodzie (Niemcy, Austria) trwają zbyt krótko, aby wpłynęło to mocno na naszą produkcję. Mamy mnóstwo zamówień sprzed lockdownu i realizujemy je dotychczas beż żadnych zakłóceń. Duży problem może się zacząć jeżeli zamknięcia będą trwały dłużej niż do końca stycznia. Jeżeli nasi klienci zachodni otworzą się od lutego, wszystko będzie dobrze – przewiduje Grzegorz Kalinowski, dyrektor handlowy w firmie Libro.

 

Już teraz widać na przykładzie Niemiec, że decyzja o lockdownie sprzyja producentom mebli, bo wolumen sprzedażowy jest wyraźnie wyższy niż w zeszłym roku. Tego samego pozytywnego oddziaływania dla meblarzy zajmujących się produkcją spodziewam się w najbliższym czasie po kolejnych zamknięciach gospodarek. Trudno teraz oszacować, ile te wzrosty wyniosą, ale jeszcze przez jakiś czas będą one z pewnością wyraźne – dodaje Artur Wasążnik, dyrektor ds. marketingu w firmie Meble Marzenie.

 

Źródło: biznes.meble.pl