Głupota, sabotaż gospodarczy czy może to – o zgrozo – przejaw wojny hybrydowej przeciw Polsce?

Głupota, sabotaż gospodarczy czy może to – o zgrozo – przejaw wojny hybrydowej przeciw Polsce?

 

 

Takie pytania nasuwają się same, gdy widzimy jak urzędnicy Ministerstwa Klimatu i Środowiska (dalej MKiŚ) z determinacją godną podziwu, choć może nieświadomie (?) próbują podciąć podstawy funkcjonowania jednych z najprężniejszych gałęzi polskiej gospodarki – przemysłów drzewnego, meblarskiego i papierniczego, odpowiedzialnych za ok. 4 % naszego PKB. Chodzi tu oczywiście o próby „wyłączenia z wycinki 20% polskich lasów”, czyli o wykorzystanie zapisu w umowie koalicyjnej obecnie rządzących partii, który grupie lobbystów udało się tam wcisnąć. Nie wierzę, że jest to zapis umieszczony tam przy pełnej świadomości koalicjantów jakie mogą być jego potencjalne negatywne skutki – przyrodnicze, (tak, takie też), klimatyczne (jak najbardziej) i ekonomiczne – bardzo poważne. Te ostatnie można sobie uzmysłowić, wiedząc, że szacunkowo 1 zł wartości zużywanego drewna generuje prawie 12 zł wartości powstających z niego finalnych produktów albo, że utrata 1 m3 surowca drzewnego oznacza dla gospodarki utratę produktów o wartości 3.900 zł. Wiemy oczywiście że wielkości te są kontestowane jako zawyżone, źle wyliczone itd. – ale dopóki MKiŚ nie przedstawi swych wiarygodnych wyliczeń, pozostaną punktem odniesienia.

 

 

Nie wskazując nikogo palcem trzeba uznać, że zaślepienie (oby tylko to) tych lobbystów może mieć tu duży udział – wszak wykorzystanie do niecnych celów, cytując klasyka, bez intencji obrażenia kogokolwiek, tzw. „pożytecznych idiotów” ma spore tradycje. Może więc ktoś ich wykorzystał do sabotażu lub wojny hybrydowej? Te dwie rzeczy to nie to samo, ale blisko. Bo czym jest wojna hybrydowa? Wikipedia podaje: Wojna hybrydowa – strategia wojenna łącząca działania konwencjonalne, nieregularne, cybernetyczne, terroryzm i przestępczość, celem osiągnięcia celów politycznych (…). Są prowadzone na różnorodnych płaszczyznach: militarnej, politycznej, gospodarczej, społeczno-kulturowej, historycznej, psychologicznej oraz informacyjnej (dezinformacja i propaganda).

 

A jakie działania oceniamy? Ano takie, które doprowadzone do finału w postaci nie zmienionej spowodują spadek pozyskania drewna w Polsce o 20%, a w ślad za tym:

 

 

 

Gwałtowny spadek przychodów przemysłów bazujących na drewnie, a tym samym całej polskiej gospodarki. Szacowana strata to – uwaga – ok. 27,7mld zł rocznie. Nawet, gdyby było to wyliczenie zawyżone, co zarzucają mu opozycjoniści, to i tak mówimy o kolosalnych miliardach. To idealny cel wojny hybrydowej. Dodajmy do tego, że pracę może stracić ok. 70 tys. osób i związane z tym naturalne niezadowolenie społeczeństw, możliwe protesty itp. destabilizujące sytuację w kraju. To też oczekiwany efekt wojen hybrydowych.

 

 

 

– Utrata rynków eksportowych na których Polska dotąd była światowym liderem. Dotyczy to mebli, podłóg drewnianych, palet przemysłowych, wyrobów dla ogrodów, płyt drewnopochodnych, okien i drzwi. Nieuchronnie rynki te w znacznej części przejmie nasza zagraniczna konkurencja. Dodatnie saldo handlu zagranicznego sektora drzewno-meblarskiego spadnie szacunkowo o 2,1 mld €, czyli ok. 9,5 mld zł. Osłabienie ekonomicznej pozycji Polski w świecie to też typowy cel wrogich działań hybrydowych. Wielkie pieniądze stracą polscy producenci a zyskają je ich konkurenci nie ruszając nawet palcem. Działania z takiej inspiracji, gdyby były rozmyślne, to już byłby sabotaż i kryminał.

 

 

– Wyeliminowanie z rynku znacznych ilości materiałów i produktów z drewna, co wywoła szybki wzrost emisji CO2. Drewno wykorzystywane np. w budownictwie, na całe dekady stanowiło swoisty magazyn CO2. Jego brak na pewno wymusi stosowanie substytutów takich jak plastik, metal lub beton, mających potężny tzw. ślad węglowy. To działanie całkowicie odwrotne do prób ograniczania emisji CO2 i przeciwdziałania ocieplaniu się klimatu. Wymusi to również konieczność częstszego sięgania po surowce kopalne i importowane – w miejsce tego jedynego odnawialnego jakim jest drewno. To dodatkowo większych koszty funkcjonowania gospodarki i zależność kraju od zagranicznych dostaw. Znów wpisuje się to w listę efektów, zamierzonych lub nie, ale pasujących do typowych działań hybrydowych.

 

 

 

– Wzrost cen dostępnych produktów z drewna w trudnej do wyliczenia wysokości, ale szacowanej na ok. 20%, co dotknie portfela każdego Polaka. Aby w to uwierzyć wystarczy rozejrzeć się po własnym mieszkaniu i zobaczyć, jak bardzo zależymy od drewna – nie zapominając np. o książkach. Nieuchronne jest więc niezadowolenie społeczeństwa – a to przecież jeden z najważniejszych celów wojen hybrydowych.

 

 

 

– Bardzo poważne utrudnienie realizacji jednego z głównych celów obecnej gospodarki leśnej, jakim jest przebudowa gatunkowa lasów. Wszyscy wiedzą, że w Polsce lasy są w znacznym stopniu jednogatunkowe – dominuje sosna a na południu świerk. Ale nie wiedzą, że postępujące zmiany klimatyczne powodują, że gatunki te stopniowo tracą optymalne warunki do życia. Muszą je szybko zastąpić inne, lepiej przystosowane, głównie liściaste. W przeciwnym razie wcześniej czy później dojdzie do masowego zamierania lasów na znacznych obszarach. Raczej wcześniej, czego przedsmak już mieliśmy – w lasach Beskidów i Puszczy Białowieskiej. Naturalna wymiana gatunków potrwałaby kilkaset lat – a tyle przecież nie możemy czekać. Intensyfikacja eksploatacji i gatunkowej przebudowy monokulturowych lasów – a nie jej ograniczanie – jest więc wymogiem naszych czasów. Tylko ona pozwoli zmienić ich skład dzięki nowym zalesieniom i zachować trwałość na pokolenia. Niszczenie lasów Polski to na pewno nie jest deklarowaną intencją orędowników zmniejszenia eksploatacji lasów, to będzie skutek ich działań. Też chyba pasuje do wojny hybrydowej i jest istotnym zagrożeniem.

 

 

– Utrudnienie ludziom dostępu nawet do 1/5 dziś otwartych dla wszystkich lasów, gdyż obrońcy pomysłu „wyłączenia z wycinki 20% lasów” nie kryją, że chodzi tu o dodatkowe 20%, nie uwzględniające obecnie istniejących rezerwatów i Parków Narodowych. Takie wypowiedzi słyszeliśmy podczas Ogólnopolskiej Narady o Lasach (dalej ONoL) i podczas prac grup roboczych. To „wyłączenie” ma mieć cechy tzw. ochrony biernej, czyli dość bliskiej rezerwatowej. Gdy to dotrze do społeczeństwa, oburzenie jest pewne. A więc znów ta teoretyczna wojna hybrydowa osiągnie cel.

 

 

To są bardzo poważne sprawy, które należy równie poważnie potraktować. To nie jest przecież coś, co można porównać z pojedynczym atakiem hackerskim, z podpaleniem magazynu, czy zablokowaniem ruchu pociągów. Wtedy straty można liczyć co najwyżej w milionach a trwałych efektów zwykle nie ma. A tu mówimy o stratach idących w miliardy oraz o bardzo poważnych, długotrwałych skutkach społecznych i przyrodniczych. Jaki rząd może sobie pozwolić na to, aby zagrożenia o takiej skali zignorować? Tymczasem wygląda na to, że jednak ignoruje i zupełnie nie kontroluje niebezpiecznych zachowań MKiŚ. Dlaczego?

 

 

Kluczowe są „hybrydowe” metody działania i tu dochodzimy do mechanizmów które to powodują i jeśli nawet nie pochodzą, to pasują do typowego arsenału środków stosowanych do prowadzenia wojen hybrydowych – propagandy i dezinformacji. Zauważmy, że głoszone cele, związane z hasłem „wyłączenia lasów z wycinki”, są szczytne. Każdy się chętnie podpisze pod hasłem ochrony lasów przed dewastacją, każdy chce chronić przyrodę i klimat. Na dodatek pierwsze kroki MKiŚ były sensowne i obiecujące. Podczas zorganizowanej z wielkim przytupem Ogólnopolskiej Narady o Lasach (ONoL) pozwolono się wypowiedzieć wielu, choć nie wszystkim zainteresowanym środowiskom – w tym przedstawicielom przemysłu. Jednak podczas prac powołanych wówczas grup roboczych dyskusja koncentrowała się już niemal wyłącznie na dywagacjach, gdzie i jakie lasy należy wyłączyć z normalnej gospodarki i objąć je ochroną – najlepiej w ujęciu wykluczającym tam obecność i ingerencję ludzi. A o tym, jakie obszary uznać za tzw. lasy cenne społecznie i jak bardzo ograniczyć tam gospodarkę, mają zadecydować różne NGO-sy (uznające się za jedyny słuszny tzw. głos społeczny), a nie demokratycznie wybrana reprezentacja lokalnego społeczeństwa, czyli samorządy miast i gmin. O ww. sprawach i skutkach tych działań też nie mówiono wiele, mimo iż powstała długa lista ryzyk i zagrożeń koniecznych do uwzględnienia. Głosy podnoszących je przedstawicieli przemysłu – oraz leśników – były i są ignorowane. Apogeum tych zdarzeń miało miejsce w postaci 2-go wydania ONoL-u w listopadzie, gdzie w programie narady nawet nie wspomniano o kwestiach ekonomicznych i gospodarczych, o miejscach pracy zagrożonych likwidacją, o potencjalnej ruinie wypracowanych przez lata zasad prowadzenia racjonalnej gospodarki leśnej. Pani ministra Henning-Kloska nawet na piśmie potwierdziła, że jej celem jest literalne dotrzymanie zapisu w umowie koalicyjnej o 20% lasów wyłączonych z wycinki. Cytuję fragment jej pisma: „Konsekwentnie i z pełną determinacją w sposób przemyślany podążamy ku osiągnięciu tego celu, zapisanego w umowie koalicyjnej”. A przecież musi wiedzieć, czym to grozi. Nawiasem mówiąc, ciekawe, że nie wspomniała ani słowem o dodatkowych zobowiązaniach, też tam umieszczonych – zablokowania eksportu z Polski drewna nieprzetworzonego, czyli okrągłego, ani o zakazie spalania drewna przez energetykę zawodową, której opłaca się to tylko dzięki państwowym dopłatom. Zastanówmy się więc czyje interesy reprezentuje tu pani ministra? Grupy fanatycznych ekologów czy jakieś inne? Bo można odnieść wrażenie (oby mylne), że raczej nie publiczne.

 

 

Dla uzyskania powszechnego poparcia dla nawet najbardziej absurdalnych pomysłów najważniejsza jest propaganda. A na tym polu organizacje pozarządowe są znakomite, a ich metody to głoszenie półprawd, dezinformacji a nawet ewidentnej nieprawdy. Ma to za zadanie zmanipulowanie opinii publicznej i przekonanie zwykłych ludzi, że ich działania i działania MKiŚ są obroną zagrożonej dewastacją przyrody i że zablokują rabunkową eksploatację lasów, rzekomo powszechną. A gdy społeczeństwo podzieli tą wizję, to zapewne i rząd oficjalnie też ją podzieli by nie stracić głosów wyborców, tak obecnie cennych.

 

 

 

Kłamstwa, półprawdy i dezinformacja

 

Podstawowe kłamstwo, na którym opiera się cała piramida dezinformacji brzmi: polskie lasy są rąbane na potęgę, a ich eksploatacja w wykonaniu leśników jest rabunkowa. Ilustruje się to w mediach obrazami ścinanych drzew lub powierzchni po zrębach zupełnych, gdzie wycięto wszystko. To oczywiście robi wrażenie. Tylko dlaczego w takich rzekomo strasznych warunkach ani lasów, ani drewna w lesie nie ubywa? Jest wręcz przeciwnie. Powierzchnia lasów w Polsce systematycznie rośnie (choć ten wzrost obecnie wyhamował, bo zabrakło wolnych gruntów do zalesiania), a coroczne pozyskanie drewna od II wojny zawsze było znacznie niższe niż przyrost masy drewna a lasach. Obecnie eksploatuje się tylko ok. 70% rocznego przyrostu – czyli pobiera się z lasu o 30% mniej drewna niż go przybywa. I to ma być rabunkowa gospodarka? A oto następny prymitywny fake-news rozgłaszany przez pseudoekologów: „Zgroza! Leśnicy wycinają 100-letnie drzewa!”. A jakie mają wycinać, skoro dla wielu gatunków, choćby dla dębu, właściwy wiek rębny to ok. 130 lat? I zależy to też od siedliska, nie tylko od gatunku – np. na piachach Puszczy Noteckiej sosna rośnie tak wolno (a nic innego tam rosnąć nie chce), że 100-letnie drzewa są jeszcze całkiem cienkie. Leśnicy dokładnie wiedzą, kiedy drzewostan nadaje się do wyrębu, mówi im to i doświadczenie, i nauka. Ale o tym propaganda NGO -sów milczy, bo burzy to kreowany obraz polskiego leśnika jako zachłannego grabieżcy lasu.

 

 

Te wskazane już nieprawdy, to wcale nie koniec dezinformacji, głoszonej przez NGO-sy. O czym i o kim konkretnie mowa? Najbardziej aktywnych wskazał celnie Marek Krauz w artykule „Krzykosfera (…)” opublikowanym w czasopiśmie Przemysł Drzewny 03/2024. To WWF, Greenpeace, Pracownia Bystra, Dziedzictwo Przyrodnicze, Lasy i Obywatele. W spotach emitowanych w Faktach TVN ostatnio najczęściej widać przedstawicieli Greenpeace i WWF nawołujących oczywiście do zmniejszenia „wycinki lasów” i straszących ludzi tysiącami tirów wywożących drewno z lasu. O tym, że nie ma to nic wspólnego z rabunkową gospodarką, już milczą. Co ciekawe, grupy te mienią się reprezentacją całego polskiego społeczeństwa, choć są to czasem zaledwie kilku – kilkunastoosobowe grupki aktywistów, których nic nie uprawnia do reprezentowania kogokolwiek, poza własną grupą. A dwie pierwsze, ostatnio najaktywniejsze w mediach, to odłamy międzynarodowych organizacji. Wszystkie one celują w sianiu dezinformacji, co ww. artykuł precyzyjnie wskazuje. Ale najwyraźniej władzom MKiŚ tacy pasują, bo to ich stanowisko jest popierane a inne – ignorowane. Do tego stopnia, że zgodnie z moją wiedzą, pani ministra Hennig – Kloska nawet nie poprosiła innych resortów o ocenę prognozowanych skutków swoich (a raczej NGO-sowych) pomysłów ani nie przedstawiła żadnych obiektywnych ekspertyz ich dotyczących – bo pewnie wie, że zawaliłoby to jej plany „wyłączenia lasów z wycinki”. Za to próbuje te plany wdrażać metodą swoistych, wątpliwych prawnie dekretów, ogłaszając a to moratorium na pozyskanie drewna w kilkunastu lokalizacjach, a to utworzenie lasów chronionych (nie wiadomo jak) wokół 9 aglomeracji, a to nagłe utworzenie 50 nowych rezerwatów. A w planie jest „100 rezerwatów na stulecie Lasów Państwowych”, co niedawno ogłosił społeczeństwu Greenpeace (wcześniej mówił o tym też wiceminister KiŚ M. Dorożała) w wiadomościach TVN – hasło i pomysł jakby żywcem z czasów słusznie minionych. Każdy, kto cokolwiek wie o ochronie przyrody, wie też, jak złożonym i trudnym procesem, co więcej unormowanym przepisami, jest utworzenie rezerwatu. Należy najpierw określić i potwierdzić istnienie przedmiotu ochrony, objąć teren monitoringiem naukowym, oznakować i chronić. Tymczasem odpowiedzialny za to Dyrektor Generalny Ochrony Środowiska, podczas spotkań grup roboczych jasno stwierdził, że nie ma na to ani ludzi, ani środków – nawet na tablice informacyjne w terenie. A tu nagle i na raz powstaje aż 50 rezerwatów – wspaniale, cieszymy się, ale jakim cudem, jeśli dochowany zostanie proces ich tworzenia określony ustawą?

 

 

Oto inny przykład niedawnej dezinformacji w wykonaniu tym razem przedstawiciela WWF, też w Faktach TVN. Ogłosił on, powołując się na dokument pt. „Polska. Krajowy Raport Klimatyczno – Rozwojowy” opracowany przez Grupę Banku Światowego, że pochłanianie CO2 w lasach pod zarządem Lasów Państwowych dramatycznie spada (i to jest fakt), co ma być dowodem na złe lasami zarządzanie i na konieczność ograniczenia ich wycinki. Zapomniał tylko dodać, że ten raport jako główną przyczyną tego spadku podaje starzejącą się strukturę leśną (str. 40), czyli coś co wskazuje na konieczność odmłodzenia drzewostanów, a więc przyśpieszenia wyrębu tych starych i zwiększenia nowych zalesień. Coś zupełnie odwrotnego do „ograniczenia wycinki”. Warto tu dodać, że wbrew powszechnemu przekonaniu to nie najstarsze drzewostany, niewątpliwie piękne i cenne przyrodniczo, wiążą najwięcej CO2 – one mogą wręcz stać się jego emitentem. Najintensywniej gromadzą CO2 dużo młodsze, będące w fazie szybkiego wzrostu.

 

 

Jak widzi to nasz rząd?

 

Jest absolutnie zdumiewające, że opisane działania NGO-sów i MKiŚ toczą się bez przeszkód i bez zainteresowania rządu jako całości. Z naszej perspektywy wygląda na to, że niewiele one obchodzą i Premiera i inne resorty, odpowiedzialne za finanse, gospodarkę, zatrudnienie i wreszcie bezpieczeństwo kraju. A przecież – skoro na pewno nie służą one ani ludziom, ani przyrodzie, ani gospodarce – to czemu są realizowane? O co tu chodzi?

 

 

Choć trudno się z tym pogodzić, teza o podstępnej wojnie hybrydowej, sprawnie prowadzonej przy nieświadomej pomocy wielu zapaleńców, staje się uprawniona – oby niesłusznie.

 

 

Tak, czy siak, rzecz jest tak poważna, że liczne przecież państwowe służby powinny się tym natychmiast zająć. Jednak, patrząc na dotychczasowy bieg zdarzeń, nie jestem w tej sprawie wielkim optymistą Najpierw ważniejsza była powódź na południu kraju – to jest oczywiste – a teraz pewnie ważniejsze są wybory za pół roku i głosy zielonej frakcji (nie mylić z leśnikami).

 

 

Pamiętajmy też, że „charakter wojny hybrydowej ma pozwolić agresorowi na całkowite lub częściowe uniknięcie za nią odpowiedzialności” – to ciąg dalszy definicji z Wikipedii. I tyle.

 

 

Autor: Bogdan Czemko

 

 

Przedstawione w nim tezy znajdują poparcie:

•             Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego,

•             Stowarzyszenia Przemysłu Tartacznego,

•             Polskiego Komitetu Narodowego EPAL

linkedin [#161] Created with Sketch.