Stracimy miliardy

W jaki sposób? Bardzo prosty – przez skrupulatne wypełnienie nieprzemyślanego (zapewne) zapisu w umowie koalicyjnej rządzących obecnie partii politycznych, mówiącego że, „20% polskich lasów zostanie wyłączone z wycinki”.

 

Zauważmy, że nie jest tu mowa o objęciu lasów ochroną, lecz o uniemożliwieniu pozyskiwania drewna  w skali wskazanej z góry, nie wiadomo jak zaplanowanej. Tak jakby obecna gospodarka w lasach była rabunkowa i dewastująca, co jest oczywistą bzdurą. Jednak obecny skład Ministerstwa Klimatu i Środowiska z Panią Minister Pauliną Henning – Kloską na czele najwyraźniej już dąży do tego celu i działa na skróty, nie oglądając się na zastrzeżenia płynące od świata nauki, środowisk związanych z lasami, czy też przemysłu bazującego na drewnie. Przypomnę tu, że jedną z pierwszych decyzji szefowej tego resortu było swoiste „moratorium”  wstrzymujące pozyskanie drewna w kilkunastu lokalizacjach w kraju, wydane jak dekret – bez żadnego znanego nam uzasadnienia, uprzedzenia i konsultacji. Już ta decyzja wywołała szereg złych skutków gospodarczych i  lokalnych protestów ludności żyjącej z pracy w lesie i przy przerobie drewna , zwłaszcza na Podlasiu i Podkarpaciu. A to dopiero początek.

 

Narada o Lasach

 

Po tych zdarzeniach resort nieco wyhamował i postanowił – przynajmniej deklaratywnie – zebrać opinie wszystkich zainteresowanych środowisk. Pomysł był dobry – zorganizowano wielką naradę – Ogólnopolską Naradę o Lasach, podczas której wypowiedzieli się chyba rzeczywiście wszyscy interesariusze, a jej kontynuacją były mniejsze zespoły rozpracowujące szczegóły planowanej reformy zarządzania lasami – dążącej do objęcia ochroną licznych obszarów leśnych o szczególnych walorach przyrodniczych lub szczególnie istotnych dla lokalnych społeczności. I tu należy z naciskiem podkreślić – nikt, zupełnie nikt nie był i nie jest przeciwnikiem tych planów – ani Lasy Państwowe, ani przemysł drzewny, ani środowiska naukowe itd.  Problemy i spory jednak są, a dotyczą one bardzo istotnych spraw – procesu kwalifikacji lasów jako szczególnie cennych przyrodniczo, wydzielenia stref lasów ważnych społecznie, sposobu gospodarowania w jednych i drugich, czasu potrzebnego na wdrożenie reformy, niezbędnych regulacji prawnych i wreszcie sprawy niezwykle ważnej – jak zapewnić przemysłowi drzewnemu nie zmniejszony wolumen dostaw drewna, mimo nieuchronnych ograniczeń jego pozyskania na objętych nową ochroną, znacznych obszarach lasów.

 

Jak chronić lasy?

 

Ortodoksyjne nastawione organizacje ekologiczne, których w Polsce nie brakuje, agresywnie dążą do całkowitego zablokowania jakiejkolwiek gospodarki leśnej na wszystkich obszarach, które zostaną uznane za cenne – i chcą dyktować, jakie to są tereny. Są głuche na głos ekspertów nauk leśnych, którzy wskazują, że zmiany klimatyczne wywołują coraz szybsze wymieranie licznych lasotwórczych gatunków drzew (nawet sosny której w Polsce jest najwięcej) i należy jak najszybciej działać, aby obecny skład lasów przebudować. A zaniechanie pozyskania drewna na obszarach chronionych wcale im nie posłuży – dojdzie do istotnej utraty bioróżnorodności, zaniku wielu chronionych gatunków roślin i zwierząt, czyli efektu odwrotnego od zamierzonego. To tak jak na halach w Tatrach, lub na biebrzańskich łąkach – gdy wyrugowano z nich gospodarkę pasterską, znikły gatunki które chciano chronić. Co więcej – w lasach tzw. cennych społecznie, czyli głównie w otulinach miast, zaniechanie pozyskania drewna zamieni je w zakrzaczone tereny nie nadające się do rekreacji, a nawet niebezpieczne ze względu na walące się po każdym wietrze martwe drzewa. Jak kiedyś powiedział jeden z naukowych autorytetów –„las pielęgnuje się piłą”, ale nie tylko. Nikt nie mówi o eksploatacji lasów cennych na pełną skalę – np. zrębami o dużej powierzchni. Są inne metody- małe zręby wykonywane co kilka lat, pozyskiwanie pojedynczych drzew itd. Jest jednak oczywiste, że do jakiegoś ograniczenia pozyskania drewna na tych terenach  dojdzie.

 

Drewno jest ekologiczne

 

Jakie znaczenie ma dla każdego z nas drewno, można sobie uświadomić jeśli rozejrzymy się po własnym mieszkaniu i zauważymy, ile drewnianych przedmiotów w nim mamy – to czasem całe domy, podłogi, meble i nawet książki (tak –  papier to też produkt z drewna). Mamy z nich zrezygnować ? A czy zmniejszenie dostępności drewna a więc i jego zużycia  pomoże przyrodzie ? Nie pomoże, jest wręcz przeciwnie. Każdy drewniany wyrób, każdy kawałek drewna jest magazynem CO2, które zostało w nim uwięzione wraz ze wzrostem drzew i pozostanie tam zwykle przez dekady. A w tym czasie fabryka tlenu, jaką jest las nadal pracuje – wycięte drzewa zastąpione są kolejnymi które znów wiążą dwutlenek węgla. Gdy zabraknie drewna na wyroby jakie są wokół nas, to coś je oczywiście zastąpi – plastik, stal, beton, itd. – ale wszystkie te materiały są w procesie ich produkcji potężnymi emitentami CO2. A więc dążenie do wyeliminowania drewna z użycia to działania zmierzające wprost do przyśpieszenia katastrofy klimatycznej. Kto, jak kto, ale minister Klimatu powinien o tym wiedzieć. Co więc zrobić, aby chronić wolumen drewna dostarczanego przemysłowi, mimo ograniczenia jego pozyskania na nowych terenach chronionych?

 

Jak podtrzymać podaż drewna?

 

Zgłoszono już szereg rozwiązań – po pierwsze nie można eliminować całkowicie pozyskania na części chronionych terenów, po drugie na obszarach lasów typowo gospodarczych należy to pozyskanie zintensyfikować – naturalnie w stopniu nie dewastującym lasu. Dodajmy do tego elementy, które o dziwo też zostały zapisane w umowie koalicyjnej – wyeliminowanie eksportu z Polski drewna nie przetworzonego (ok. 1 mln m3 –sprzedawanego głównie do Chin) i ograniczenie spalania drewna w ramach tzw. dużej energetyki. Tyle, że te koalicyjne zobowiązania są na dziś martwe – nic w tym kierunku nie zrobiono, albo zrobiono źle. Więcej – niedawny projekt zmian w ustawie o lasach  autorstwa MKiŚ dąży do dalszego, istotnego utrudnienia eksploatacji wszystkich lasów – również tych nie kwalifikowanych jako cenne przyrodniczo lub społecznie. To byłoby dobicie polskiej  branży drzewnej.

 

Co się stanie z gospodarką, jeśli nie zabezpieczymy jej interesów ?

 

Od samego początku rozmów zainicjowanych Ogólnopolską Naradą o Lasach domagamy się jednej rzeczy – przeprowadzenia analiz i wyliczeń skutków gospodarczych i finansowych możliwego ograniczenia podaży drewna w Polsce i ustalenia, czy i jak można to zrekompensować. Jesteśmy jednak ignorowani, choć gospodarcze znaczenie przemysłu drzewnego  jest ogromne. Dość powiedzieć, że  generuje on ok.  2,5% PKB.

 

A więc teraz kolej na kilka cyfr, uzasadniających tytuł artykułu. Polski przemysł oparty o przerób drewna to:

 

  • Największy producent okien i drzwi drewnianych w Europie
  • Największy producent architektury ogrodowej w Europie
  • Największy producent podłóg z drewna w Europie
  • Nr 2 w produkcji płyt drewnopochodnych w Europie (i nr 7 na świecie)
  • Nr 2 w produkcji opakowań drewnianych w Europie
  • Nr 3 w produkcji mebli w Europie

 

Cała jego struktura oparta jest tylko o jedno – o drewno pochodzące z polskich lasów.

 

To jak odwrócona piramida, której podstawa to 47 mln m3 pozyskiwanego w lasach drewna o wartości 15 mld zł, przerabianego najpierw w tartakach i fabrykach płyt, a dalej – już w postaci tarcicy, płyt wiórowych i innych półproduktów – przejmowanego i przetwarzanego przez wiele gałęzi przemysłu drzewnego, meblarskiego i papierniczego na coraz cenniejsze produkty o łącznej wartości 178 mld zł. W uproszczeniu można więc powiedzieć, że 1 zł wartości zużywanego drewna generuje prawie 12 zł wartości powstających z niego finalnych produktów albo, że utrata 1 m3 surowca drzewnego oznacza dla gospodarki utratę produktów o wartości 3.900 zł.

 

Uznając za wysoce prawdopodobne, że każde ograniczenie dostępu do surowca drzewnego wywoła proporcjonalny skutek w postaci utraty możliwości prowadzenia produkcji we wszystkich gałęziach przemysłu drzewnego, meblarskiego i papierniczego, można taką utratę w zapowiadanej wysokości 20% obecnego pozyskania tak podsumować:

  • Nastąpi spadek wartości produkcji przemysłu drzewnego, meblarskiego i papierniczego odpowiednio o 7,0 mld zł, 8 mld zł i 12,7mld zł Łączne straty segmentu gospodarki Polski uzależnionego od dostaw drewna wyniosą 27,7mld zł rocznie,
  • Dodatnie saldo handlu zagranicznego sektora drzewno- meblarskiego spadnie o 2,1 mld €, czyli ok. 9,5 mld zł,
  • Pracę może stracić ok. 70 tys. osób,
  • Znaczna część ze 173 tys. obecnie działających podmiotów zostanie zlikwidowana, a wszystkie poniosą straty i zostaną zmuszone do poważnego ograniczenia działalności, albo przebranżowienia się,
  • Cena wyrobów z drewna na krajowym rynku wzrośnie prawdopodobnie o ok. 15 do 20%, co bezpośrednio dotknie wszystkie gospodarstwa domowe i podniesie poziom inflacji.

 

Należy tu zaznaczyć iż opisane skutki nie będą równomiernie rozłożone na mapie gospodarczej kraju, lecz skumulują się w regionach, gdzie najwięcej powierzchni leśnych zostanie objętych ograniczeniami pozyskania drewna. W pierwszym rzędzie dotkną one małe i średnie przedsiębiorstwa.

 

Na to wszystko zgodzić się nie możemy, ale widzimy, że nasza obecność w ministerialnych zespołach i naradach, gdzie próbujemy o tym mówić, służy chyba tylko za dymną zasłonę, poza którą ministerstwo i tak realizuje własne plany – chyba bardzo zbieżne z pomysłami wspomnianych kilku organizacji ekologicznych. Wycofaliśmy więc naszych przedstawicieli z tych zespołów – nie będziemy legitymizować szykującej się katastrofy gospodarczej.

 

Pytanie, czy do tego chce doprowadzić Pani Minister Klimatu i Środowiska i czy aprobuje to cały rząd, który niedawno wybraliśmy? Oczekujemy odpowiedzi.