
Eksport drewna z Polski, czy to nasz jedyny problem?
15 stycznia 2020Lasy Państwowe z uporem maniaka próbują udowadniać, że nie mają nic wspólnego z eksportem drewna z Polski, a import równoważy eksport i podpierają się danymi z Eurostatu.
Dziwnym trafem firmy z zagranicznym regonem kupują bezpośrednio w LP ponad milion m3 surowca, a nie można zapominać o drewnie kupowanym przez polskie firmy z przeznaczeniem na eksport. Tylko w I kwartale tego roku z Polski wyjechało ponad 870 tys. m3 drewna, które tutaj mogło zostać przerobione, sprzedane jako produkt końcowy. Podatki, praca dla naszych pracowników… Czy to coś mówi decydentom?
Owszem do Polski wjeżdża ogromna ilość drewna (ok. 5 mln m3), ale w Polsce zostaje przerobiona jego niewielka część. Dane jakimi dysponuje PIGPD, na podstawie informacji z Centrum Analitycznego, Izby Administracji Skarbowej w Warszawie wskazują bardzo precyzyjnie ilości surowca wywożonego i przywożonego do Polski. Oczywiście dane są publikowane z pewnym opóźnieniem i w obecnej chwili z tego roku mamy tylko I kwartał.
Zauważalnym jest fakt, że drewno z Czech w coraz większej ilości przyjeżdża do polskich tartaków. Powodem tylko i wyłącznie jest cena, która jest zabójczo niska dla polskich leśników i w obecnej chwili niczym nieograniczona dostępność do surowca.
Czy drewno czeskie jest naszym problemem? Nie. Czy wywóz drewna z Polski północnej jest problemem? Zdecydowanie tak. Pierwsza tura zasad sprzedaży drewna jest już za nami.
Jasno pokazała jakie problemy w zaopatrzeniu w surowiec mają firmy zlokalizowane głównie na północy kraju. Przydział drewna na poziomie 70% z 80% przy cenach maksymalnych nie należy do rzadkości. A droga transportowa sięga nawet dwustu kilometrów.
Możemy się domyślać co będzie się działo w ramach procedury otwartej.
Jeśli LP będą próbowały udowadniać, że w tamtych rejonach nie sprzedano jakiejś ilości drewna to bardzo prosimy o pokazanie jakie to drewno. Nie ma problemu w zaopatrzeniu się w papierówkę, a co z drewnem wielkowymiarowym?
Wielokrotnie prosiliśmy LP o podanie danych dotyczących historii zakupów. Nie tych ogólnych, chociaż tych też nie podają. Chcemy dokładnie wiedzieć jaka jest historia z ostatnich lat z uwzględnieniem grup handlowo-gatunkowych. Przecież to mienie Skarbu Państwa, na co tak chętnie powołują się leśnicy. Mamy prawo wiedzieć co i w jakich ilościach jest sprzedawane.
Działania leśników zmierzają w jednym celu. Pozyskać jak najwięcej pieniędzy z rynku i nieważne jakim kosztem. Czy ktoś się przejmuje tym, że w minionym roku zniknęło kilkanaście tartaków, które często są jedynym pracodawcą na terenach wiejskich? Czy ktoś myśli o tym, że w całej Europie spadają ceny surowca i np. w Szwecji ceny tarcicy swoim poziomem dochodzą do cen z roku 2015? Świerk w Finlandii jest sprzedawany do Polski w cenie ok. 60 euro, a w tym samym czasie LP sprzedają go po 260-264 zł? To są ceny średnie, a jakie chore wartości są w rzeczywistości o tym wiedzą najlepiej ci którzy muszą kupić drewno w LP.
Nadchodzący rok będzie wielkim wyzwaniem dla firm tartacznych. Wciąż wzrastające koszty pracownicze, energia, kolejne plusy od rządzących, wzrost cen surowca to musi się przełożyć na wzrost cen wyrobów. A jaka jest tendencja choćby sieci handlowych?
Wielokrotnie zwracaliśmy się o pomoc do ministerstw, bezpośrednio do Premiera Morawieckiego i niestety rząd na nasze argumenty jest głuchy. Na jednym ze spotkań Pani Minister Emilewicz była łaskawa stwierdzić, że należy być przygotowanym do konkurencji. Tylko jak tu konkurować skoro własny rząd rzuca polskim firmom kłody pod nogi?
Czy spowolnienie gospodarcze o którym już wszyscy mówią musi zakończyć się katastrofą dal naszych firm? Czy za kilka miesięcy Premier Morawiecki będzie mógł z dumą mówić o polskich meblach?
Nie żądamy cudów, prosimy tylko o równe traktowanie wszystkich podmiotów. O jasne i sprawiedliwe zasady sprzedaży drewna, o dobre prawo, które nie będzie karać właścicieli firm za to że coś osiągnęli.
Autor: Rafał Szefler Dyrektor Biura PIGPD